„Dzieci i ryby głosu nie mają” czyli jak nie mówić do dziecka, aby pomóc mu rozwinąć zdrową osobowość.
Dzieci i ryby głosu nie mają!
Takie i inne słowa regularnie wypowiadane do dzieci przez ich rodziców, mogą doprowadzić do obniżenia własnej wartości, braku odwagi, lękliwości, nieśmiałości i… znacznie zwiększają prawdopodobieństwo pozostania pacjentem poradni zdrowia psychicznego w przyszłości.
Często w przytaczanych historiach pacjentów poddających się psychoterapii słyszę jakie stwierdzenia padały w ich domach. Te słowa mimo, że wypowiadane wiele lat temu pozostają w pamięci na długo i są źródłem wielu problemów i nie gasnącego bólu. Do krzywdzących słów wypowiadanych najczęściej w emocjach i z powodu własnej bezradności oraz niewiedzy rodzica należą np.:
– nie dyskutuj
– nie zawracaj mi głowy
– no i co narobiłeś? Wstydź się!
– czego Ty się tak wszystkiego boisz? Co jest z Tobą nie tak?
– nie rób tak bo wpędzisz mnie do grobu!
– czego się drzesz? Nienormalny jesteś?
– nie przeszkadzaj mi!
– nie zachowuj się tak bo coś sobie o Tobie pomyślą
– jak będziesz się tak zachowywać to oddam Cię panu albo baba jaga Cię zabierze
– takiej beksy nikt nie będzie lubił
– idź do swojego pokoju i daj mi święty spokój!
– jak mnie kochasz to zrobisz o co Cię proszę
– masz być grzeczny, rozumiesz?
– czego beczysz?
– tylko mazgaje tak płaczą
– nie zachowuj się tak bo nikt Cię nie będzie lubił
– nic z Ciebie nie będzie
– nie wolno się tak złościć!
– grzeczne dzieci nie płaczą
– grzeczne dzieci się nie złoszczą
– tylko niedobre dzieci tak krzyczą!
– daj buziaka cioci! Nie? To nieładnie!
– przytul się do wujka? No czemu się nie przytulisz? No Nie wstydź się!
– zaśpiewaj piosenkę! Powiedz wierszyk! Zrób szpagat! Zrób to zrób tamto! No dlaczego nie chcesz?!
– taki duży chłopiec a tak się boi!
– taka ładna dziewczynka a tak się krzywi! Brzydko!
Mogłabym tak wymieniać długo, ponieważ od 8 lat w swoim gabinecie słucham od dorosłych już dzieci, czego wysłuchiwali na swój temat w swoich rodzinnych domach. Te podane tutaj to jedne z łagodniejszych, tych bardziej agresywnych nie będę tu przytaczać, bo wiele z nich zahacza już o agresję, przemoc i maltretowanie psychiczne. Co nie oznacza, że te które wymieniłam przemocą nie są, bo są. Emocjonalna przemoc to właśnie taki sposób zwracania się do dziecka który je upokarza, zawstydza, krzywdzi poprzez słowa. Dorośli wypowiadają je najczęściej w silnych emocjach, gdy nie potrafią poradzić sobie z zachowaniem dziecka, co nie usprawiedliwia jednak ich zachowania. Bo takie zwracanie się do dziecka jest złe i krzywdzące.
Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że jest uogólnieniem i oceną: „ale z Ciebie beksa, mazgaj, niezdara” itp., mówią o dziecku a nie o jego zachowaniu, w związku z czym uczą dziecka takiego myślenia o sobie, że coś z nim nie tak, nie uczą natomiast odróżniania swojego zachowania od swojej samooceny, np. zrobiłem coś niewłaściwego, co nie oznacza, że coś jest ze mną nie tak. Służyłby temu np. taki komunikat dorosłego: „Nie podoba mi się to, że mnie uderzyłeś, bolało mnie to, czy możesz mi powiedzieć dlaczego tak się złościsz?” Taki komunikat oddziela zachowanie od tego kim jest dziecko, mówi, że dorosłemu coś w tym co zrobił nie podobało się i bolało, zachęca do rozmowy o emocjach i przyczynach, nie ocenia dziecka.
Ono uczy się w ten sposób, że:
1. to co robi wpływa na innych, np. może się im nie podobać,
2. można rozmawiać o tym co się zrobiło, szukać przyczyn i rozwiązań,
3. nawet jak zrobiło się coś źle to relacja i kontakt z drugim człowiekiem może nadal trwać
4. gdy coś zrobi to rozmawiać można o jego zachowaniu a nie o nim, że np. jest w związku z tym złe/chore czy głupie.
Kiedy w przypadku zachowania dziecka, które się nam nie podoba / przeszkadza / denerwuje /męczy dajemy komunikat o dziecku, np. pt „co z Tobą nie tak?”, „przestań tak robić, tylko niegrzeczne dzieci tak robią”, „nie becz, nikt Cię nie będzie lubił” dajemy dziecku następujący przekaz: „Ty i to co robisz jest złe, nie podobasz mi się ani Ty ani Twoje zachowanie, nie rozumiem Cię, nie wiem o co Ci chodzi, masz przestać bo ja tak mówię, nie interesuje mnie co czujesz i jakie są motywy Twojego zachowania, masz się ogarnąć i przestać być taki jaki jesteś”.
Takie słowa wprowadzają chaos, są niekonkretne, nie wiadomo czego dotyczą, są oceniające, bolesne, odpychające, burzące własny obraz siebie jako kogoś kto jest ok., odbierające poczucie bezpieczeństwa, upokarzające i zawstydzające. Wprowadzają wiele bólu, dystansu i chłodu zarówno w relację jak i w myślenie o sobie samym.
Dlaczego jeszcze to jak zwracamy się do dziecka jest takie ważne?
– ponieważ rodzic jest dla dziecka jedynym punktem odniesienia, to co mówi jest prawdą objawioną i całym światem. To co mówi nie podlega dla dziecka dyskusji.
– ponieważ to co dziecko słyszy od dorosłego staje się jego głosem wewnętrznym, gdy staje się dorosłym. Używa tego głosu w odniesieniu do siebie w podobnych sytuacjach, w których słyszało go w dzieciństwie, np. gdy płacze mówi sobie: nie płacz Ty mazgaju (co powoduje, że nie dopuszcza do siebie smutku, tłumi tą część siebie przed ludźmi i zamyka przed sobą opcję otrzymania od kogokolwiek wsparcia), albo gdy się złości: nie wolno się złościć, to jest złe (co tym samym powoduje, że nie stawia granic i pozwala się krzywdzić innym).
– ponieważ słowa, które słyszy na swój temat budują jego obraz siebie, samoocenę i wiedzę o sobie samym, czy np. jest wartościowy i da się lubić, czy musi zasługiwać aby być akceptowanym, czy wolno mu tak czuć czy nie, czy wolno wprost mówić o swoich emocjach czy „dostanie” za to przez głowę, czy jest fajny, czy beznadziejny, czy wierzy, że może odnieść sukces czy myśli, że do niczego się nie nadaje, czy jest tak samo ważny jak inni czy gorszy od nich.
– ponieważ to w jakim świecie słów się otacza, buduje w nim lub nie poczucie bezpieczeństwa wewnętrznego. Jeśli słyszy wiele oskarżeń lub ocen rujnuje się bezpieczeństwo, którego tak potrzebuje małe dziecko, aby zbudowało zdrową, solidnie ugruntowaną osobowość i mogło sobie radzić z późniejszymi doświadczeniami.
– ponieważ to daje mu pierwszy obraz świata i ludzi – tego jacy są i czego można się od nich spodziewać. Jeśli od początku jest narażone na krytykę i ataki, wyrobi sobie obraz ludzi jako zagrażających, oceniających, odpychających, na akceptację których trzeba zasługiwać, np. udając kogoś innego niż się jest.
To jak mówimy do dziecka wywiera na nie i całe jego późniejsze życie wielki wpływ. Warto mieć świadomość tego, że dziecko chłonie jak gąbka wszystko co słyszy na swój temat oraz to jaki odczuwa stosunek dorosłych do siebie, akceptujący czy odpychający.
Uczmy się rozmawiać z naszymi dziećmi. Uczmy się przyznawać do błędów, że sami też często nie potrafimy poradzić sobie z emocjami. Nie wstydźmy się prosić o wsparcie i pomoc w wychowywaniu naszych dzieci, a także gdy jest taka potrzeba samemu skorzystać z pomocy psychologa lub psychoterapeuty. Psychoterapeuta pomoże uporządkować własne zranienia, ograniczenia, pomoże poukładać wiedzę na temat samych siebie i tego jaki wpływ wywarło na nas nasze wychowanie, a także zobaczyć co sami dalej w związku z tym przekazujemy swoim dzieciom i jak możemy to zmienić lub pracować nad tym.
Learn MoreWsparcie kobiety po porodzie.
Wsparcie kobiety po porodzie. Pojawienie się maleństwa jest niezwykłym wydarzeniem w życiu całej rodziny. Dziecko wprowadza zmiany na skalę rewolucji. Żeby przyzwyczaić się do tych zmian potrzeba czasu. Szczególnie tego czasu potrzebuje matka.
To ona pod swoim sercem nosiła przez 9 miesięcy dziecko, to ona miała mdłości, źle się czuła, bywała senna, rozdrażniona i płaczliwa. Oczekiwała dziecka, miewając skrajne stany emocjonalne od wzruszeń i radości po strach i wątpliwości. A teraz ma za sobą poród, niezwykle obciążające fizycznie i emocjonalnie wydarzenie, po którym potrzebuje czasu, aby dojść do siebie. Nie jest to łatwe, gdy obok jest maleństwo, które potrzebuje zajmowania się nim niemalże przez 24 godziny na dobę.
Jak może czuć się kobieta, która jeszcze chwilę temu nosiła swoje dziecko w sobie, a jej ciało stanowiło dla niego schronienie, a teraz nagle ta mała istota jest poza nią, jest całkowicie odrębna i należy już do świata zewnętrznego?
Poród wyzwala całą emocjonalną – hormonalną burzę w organizmie kobiety. Warto pamiętać o tym, że kobieta, która urodziła dziecko, jest w szczególnym dla siebie czasie. To czego potrzeba jej moim zdaniem najbardziej to zrozumienia, cierpliwości i wsparcia.
Czas porodu, pierwsze dni i tygodnie po nim to czas budzenia się instynktu macierzyńskiego, naturalnych, wrodzonych umiejętności opieki nad potomstwem. Odnajdująca się w nowej roli mama jest teraz skupiona na odczytywaniu i zaspokajaniu potrzeb swojego nowo narodzonego dziecka. Od jej samopoczucia zależy to, jak łatwo będzie jej sięgnąć do kobiecej, matczynej intuicji.
Pomóżmy zatem młodej mamie dojść do siebie. Dajmy jej i maleństwu odpocząć, poznać się, nauczyć się siebie chociaż w podstawowym stopniu. Wizyty w szpitalu od razu po porodzie mogą nie być komfortowe dla kobiety, która z całą fizjologią porodu raczej nie czuje się najlepiej. Pierwsze tygodnie po porodzie, kiedy jest już w domu, także raczej oddajmy najbliższej rodzinie i osobom przy których czuje się najbezpieczniej.
Może też zdarzyć się tak, że kobieta poprosi o pomoc wprost. Jak się wtedy zachować? Czas po urodzeniu dziecka to czas, kiedy kobieta powinna nabrać wiary i zaufania do swoich umiejętności oraz przekonania, że dobrze daje sobie radę, a rzeczy, które być może wydają jej się jeszcze trudne, wymagają po prostu nabycia praktyki. Jeśli chcemy wesprzeć w tym młodą mamę, pamiętajmy, że najlepiej być zawsze krok za nią. Dać jej całą swoją życzliwą uwagę i troskę skierowaną na jej potrzeby.
Przytłoczone nadmiarem obowiązków, wielką miłością i odpowiedzialnością, młode mamy czasem same przed sobą nie potrafią przyznać, że nowa sytuacja, choć piękna i wyczekana, jest po prostu trudna.
Poświęćmy młodej mamie życzliwą uwagę. Taką uwagę, jaką poświęca się komuś, kto coś przeżywa – akceptującą i nieoceniającą. Obecną uwagę poświęconą kobiecie, a nie temu co robi, jak przewija, karmi itp.
Obdarzenie kobiety zaufaniem i wspierającą obecnością pozwoli jej uwierzyć, że wie co ma robić, że jej intuicja powie jej jak się zająć maleństwem, musi tylko mieć odpowiednie warunki, żeby to dostrzec i uwierzyć, że jest najlepszym ekspertem od roli matki którą się stała.
Nasze słowa skierowane w jej stronę powinny dać jej oparcie w tym, że ona zna odpowiedzi, musi ich tylko poszukać w swoim własnym sposobie bycia z dzieckiem i ze sobą w tej roli. Dawanie rad, dzielenie się mądrościami co by się zrobiło na miejscu mamy nie jest jej potrzebne, chyba, że sama poprosi o konkretną radę, lub zdanie na jakiś temat.
W świecie emocji młodej mamy dużo się dzieje. Może czuć się niepewna, zagubiona, bezradna. Nie pomaga też fakt, że jej emocje szybko się zmieniają i coś z powodu czegoś przed chwilą płakała, może teraz ją bawić. Bądźmy życzliwi i serdeczni, otoczmy atmosferą zrozumienia młodą mamę, która sama nie do końca rozumie co się z nią dzieje. Momentami nawet może sprawiać wrażenie, jakby sama czuła się jak malutkie dziecko, przytulmy wtedy i powiedzmy, że będzie dobrze, że sobie poradzi i że jesteśmy obok.
Każda kobieta zapewne to przyzna, że w opiece nad dzieckiem przychodzi taki czas, kiedy jedynym pragnieniem jest wzięcie prysznica, zjedzenie śniadania lub wypicie kawy.
Nasza rola w tym czasie jest nieoceniona. Możemy zaproponować konkretną, praktyczną pomoc, przygotowanie posiłku, pójście z maluszkiem na spacer, aby mama mogła się zdrzemnąć lub pokołysanie go aby mogła pójść, się wykąpać. Niewielka pomoc? Uwierz mi, że dla niej to wiele. Z pewnością będzie Ci wdzięczna.
To na co warto również zwrócić uwagę to na stan psychiczny matki. Jeśli huśtawka emocjonalna trwa już długo i nie uspokaja się, jeśli kobieta jest przygnębiona, wycofuje się, często płacze lub jest rozdrażniona – być może przeżywa depresję poporodową. Warto wtedy zaproponować specjalistyczną pomoc u psychoterapeuty, zajmującego się tymi tematami. Depresja poporodowa, jeśli jest zostawiona sama sobie i nieleczona to tak jak każda inna może się pogłębiać i pogarszać kondycję psychiczną kobiety, sprowadzając na nią i jej dziecko zagrożenie.
Rola męża i babci. Mąż to nieocenione źródło wsparcia dla kobiety, która urodziła ich wspólne dziecko. Tatusiowie! To na Was kobiety liczą najbardziej! To Was chcą mieć przy sobie na sali porodowej i to z Wami chcą kąpać Wasze maleństwo. Bądźcie! Dla ojca dziecka przyjście na świat dziecka to również bardzo silne emocjonalnie wydarzenie. Nie ma on jednak po swojej stronie całej fizjologicznej części związanej z porodem i karmieniem dziecka. Może więc oprócz cieszenia się maleństwem i poznawania go pomóc mamie w zajmowaniu się nim a także zaopiekować się kobietą.
Bycie obok, zapewnianie o swojej dostępności i wsparciu to najlepsze, co może w tym czasie zrobić. Z pewnością razem łatwiej przechodzi się przez ten czas. Stopniowo przychodzi też coraz większe zmęczenie, to oczywiste. Nie uciekajcie jednak od tego, co dzieje się w Waszej rodzinie, w pracę lub inne zajęcia, zostawiając kobiety same sobie. Jeśli jest Wam za trudno, porozmawiajcie o tym i wspólnie poszukajcie pomocy i wyjścia z sytuacji. Nic tak nie umacnia związku i relacji jak wspólne przejście przez jakąś trudność.
A babcia? Kobieta, której dziecko właśnie urodziło swoje dziecko, staje się babcią, kimś kto jeśli jest w stanie fizycznie i emocjonalnie dać wsparcie i pomoc będzie świetnym ekspertem, którego zawsze można mieć blisko. To nasze mamy mogą pomóc wydobyć z nas całą drzemiącą w nas mądrość dotyczącą wychowywania potomstwa. Jeśli babcia będzie stała obok swojej córki i pozwoli jej uczyć się swojej roli, czasem coś podpowiadając, czasem kołysząc dziecko a czasem wyciągając jakiś złoty sposób na pozbycie się kolki, nie narzucając swoich metod, pozwalając popełniać swoje własne błędy i nie oczekując w zamian nic, może stać się dobrą przyjaciółką i ekspertem od nieoczekiwanych sytuacji.
Nie zawsze jednak tak jest, że rodzina jest wsparciem, czasami kobieta nie może liczyć na wsparcie najbliższych, nawet jeśli by chciała. Tak czasem bywa, że nasi bliscy nie potrafią nam pomóc. Jest to bardzo trudna sytuacja dla każdej kobiety. Tym bardziej wiedząc o takiej sytuacji, bądźmy otwarci na bycie życzliwym i pomocnym młodym mamom i ich maleństwom. Nie oceniajmy, zróbmy, co możemy, resztę zostawmy im. To jaką pomoc otrzyma kobieta lub jakiej pomocy nie otrzyma po urodzeniu dziecka, może decydować o całej dalszej przyszłości jej i jej dziecka.
Learn MoreNajlepsza inwestycja w dorosłość naszego dziecka.
Czego dzisiaj możemy zapewnić naszym dzieciom więcej?
Coraz więcej dzisiaj mówi się o bardzo ważnej kwestii jaką jest świadome poświęcanie czasu energii i wysiłku w wychowywanie naszych dzieci. Ostatnio poruszałam temat tego jak ważna jest obecność obojga rodziców w procesie wychowania dziecka i bolesnych konsekwencji braku aktywnej obecności jednego z nich. Dzisiaj chciałabym zatrzymać się dłużej przy tym na czym rodzice mogliby się skupić i na co zwrócić uwagę, uwzględniając to w jakim kierunku zmierza nasza przyszłość i rozwój technologiczny, którym jesteśmy zalewani.
Najnowsze badania mówią, że ludzie mają dzisiaj największe problemy z budowaniem bliskich relacji i okazywaniem emocji. Wszystko wskazuje na to, że ten trend zostanie jeszcze wzmocniony. Świat XXI wieku i wszechobecnych social mediów zamyka nas na emocje i powoduje olbrzymie kłopoty z budowaniem relacji. Prawdziwa autentyczność i umiejętność budowania wartościowego kontaktu z drugim człowiekiem w kontekście najbliższych 30 lat będzie na wagę złota.
Steven R. Covey specjalista pracujący z rodzinami, posługując się metaforą konta bankowego mówi o wewnętrznym „koncie” każdego człowieka, na którym zbierany jest kapitał w postaci pozytywnych zasobów, doświadczeń i wiedzy jaką rodzice wpłacali regularnie w dzieciństwie na konto dziecka jakim byliśmy. Im większy zebrany kapitał tym lepiej dziecko które staje się dorosłym umie sobie poradzić w życiu, im kapitał uboższy tym mniej jest z czego czerpać w chwilach kryzysów i trudności.
Jak my rodzice możemy dzisiaj, kiedy jest na to czas zasilać konto naszego dziecka o wartościowy kapitał, który w przyszłości będzie owocował?
Z mojego psychoterapeutycznego punktu widzenia osoby która dużo pracuje z ludźmi i posiada męża zgłębiającego tematy futurologiczne, tzn. dotyczące wiedzy o naszej przyszłości, to czego dzisiaj jak najwięcej powinniśmy zapewniać dziecku to:
- Uwaga
Czyli widzenie i zauważanie dziecka, tego jakie jest, odzwierciedlanie tego kim jest i jakie jest, co robi, co mówi, jak się zachowuje, dawanie mu sygnału, że je widzimy
- Rozmowa i bezpośrednia komunikacja
Rozmowa buduje bliskość, uczy nawiązywania kontaktu, sposobów budowania relacji, komunikowania siebie i swojego wewnętrznego świata
- Nazywanie emocji
Uczy zauważania, rozpoznawania i wyrażania swoich stanów emocjonalnych, pokazuje konstruktywne sposoby radzenia sobie ze swoimi emocjami, wnoszenia ich w kontakt z drugim człowiekiem
- Mówienie i przyznawania się do błędów
Kiedy rodzic potrafi przyznać się do popełnionego błędu i nie krępuje się mówić o swoich słabościach pokazuje dziecku, że nie musi być idealne, że czymś normalnym jest sytuacja bycia nieomylnym, uczy, że to nic strasznego pokazywać siebie prawdziwego, nie zachęca do budowania nierealnego wyidealizowanego obrazu siebie przed innymi, nie zachęca do tłumienia w sobie negatywnych emocji
- Autentyczność
Uczy bycia prawdziwym, pokazuje, że człowieka można przyjąć takiego jakim jest naprawdę bez konieczności udawania kogoś kim się nie jest
- Respektowanie granic
Szanowanie odrębności dziecka uczy je, że może być oddzielną osobą, ze swoimi granicami, potrzebami, własnym sposobem myślenia, pomaga mu budować jego tożsamość jako kogoś kto wie kim i jakim jest
- Samodzielność
Pozwalanie na popełnianie błędów, uczenie się na swoich przeżyciach uczy wyciągania lekcji na przyszłość, pomaga budować niezależność, zaradność i odrębność od innych ludzi
- Kreatywne spędzanie czasu
Pomaga otwierać się na różne aktywności, budując bogatą osobowość, uczy nowych umiejętności, nie zamyka w wirtualnym świecie, pokazuje możliwości poszukiwania sensu poza światem online
- Pokazanie życia rodzinnego jako wartości
Uczy budowania kontaktu i bliskości z innymi, tworzy pierwsze zręby relacji, pierwszych wzorców zachowań wykorzystywanych w przyszłości w innych kręgach społecznych
- Okazywanie czułości
Daje poczucie bezpieczeństwa, pomaga w rozwoju psychospołecznym, uczy otwartości na dotyk jako formy okazywania uczuć
- Budowanie bezpiecznej, stabilnej więzi
Decyduje o tym w jakie relacje partnerskie wejdzie człowiek w dorosłym życiu, jaką relację nawiąże ze sobą, ze światem oraz z drugim człowiekiem, bez wzorca bezpiecznej więzi może wytworzyć się unikowy, lękowy lub wycofujący sposób istnienia w relacji, w którym lęk zniweluje możliwość zbudowania satysfakcjonującej relacji.
Jako rodzice możemy wiele. Czasami nam samym jest trudno uczyć dziecko tego wszystkiego co powyżej, bo sami nie otrzymaliśmy odpowiedniego przygotowania od naszych rodziców. Nie chodzi o nieomylność, chodzi o dobre intencje budowania relacji, w której dziecko będzie czuło, że rodzic się stara i robi ile może, aby pomóc mu w rozwoju. Czasami nie trzeba wiele, czasem wystarczy dziecku w tym rozwoju po prostu nie przeszkadzać. Jeśli naprawdę chcemy ale jest zbyt trudno, warto poszukać w lokalnej społeczności warsztatów wychowawczych lub skonsultować się z psychologiem lub psychoterapeutą odnośnie wsparcia w budowaniu kontaktu ze swoim dzieckiem, a także z samym sobą. Często bardzo pomaga przepracowanie własnej przeszłości i doświadczeń ze swoimi rodzicami, aby lepiej zrozumieć, co i jak można swojemu dziecku zaoferować. Nie bójmy się prosić o pomoc, to nie powód do wstydu, to raczej powód do dumy.
Zdjęcia:
Designed by freepic.diller / Freepik
Learn MoreDwie postawy rodzicielskie: nadopiekuńczość i wycofanie rodzica i ich konsekwencje dla rozwoju dziecka.
Nie chodzi oczywiście o generalizowanie, że zawsze tak jest i że każdy ma takie doświadczenia z rodzicami lub, że sam tworzy taki model rodziny. Oczywiście, że tak nie jest i doskonale wszyscy zdajemy sobie z tego sprawę. Chcę opisać jedynie pewien model systemu rodzinnego, który bardzo często pojawia się w opowieściach moich pacjentów. Jest to model pt.: obecna, troskliwa, często nadopiekuńcza matka i nieobecny, nieaktywny, nieudzielający się ojciec.
Bardzo dużo pracuję z ludźmi, czy to indywidualnie czy z parą czy z dzieckiem, czy to z rodzicami dzieci… Ostatnio bardzo często słyszę o takim doświadczeniu związanym z relacją z rodzicami, gdzie mamy są obecne i nawiązują z dziećmi bliską troskliwą relację, a ojcowie… trzymają się z boku. Często słyszę, że wynika to z faktu, iż matki są bardziej empatyczne i potrafią rozmawiać, a ojcowie dużo pracują i nie chcą się „mieszać”. Jak to wygląda w praktyce? Gdy dziecko ma problem, z którym nie może sobie poradzić, wie, że gdy pójdzie do mamy uzyska pomoc, a przynajmniej zostanie wysłuchane. Do ojca nie idzie, ponieważ albo uważa, że i tak go to nie interesuje, albo ojciec jest taką osobą, która skupia się głównie na egzekwowaniu wymagań i zatrzyma się na problemie, czyli na tym, że coś jest nie zrobione, a nie na próbie wniknięcia w przyczynę takiego stanu rzeczy, czyli poszukanie wraz z dzieckiem powodu oraz możliwych jego rozwiązań czy zwyczajnej rozmowy z nim o tym.
Często gdy zadaje pytanie: „Do kogo udawałeś/udawałaś się jak miałeś/miałaś problem?” Słyszę, że albo do nikogo, sam sobie radziłem, albo ewentualnie do mamy, bardzo rzadko słyszę, żeby ktoś udawał się ze swoim problemem do taty. Gdy pytam o powód takiego stanu rzeczy, słyszę: „bo i tak nikogo to nie interesuje, mama przynajmniej się stara pomóc, natomiast ojca w ogóle nie interesuje co się ze mną dzieje”. Kiedy dopytuję dalej bardzo często słyszę, że ojcowie dużo wiedzą o swoim dziecku, lecz informacji zasięgają – uwaga – u mamy. Bardzo rzadko pytają swoje dziecko wprost o jego sprawy, problemy, jego sytuację. Oznacza to prawdopodobnie, że to nie tak, że dziecko i jego problemy nie interesują ojca, skoro dowiaduje się o nich od matki, tylko z jakiegoś powodu sam nie inicjuje kontaktu z dzieckiem w ten sposób, aby pokazać mu, że o tym myśli, że to dla niego ważne.
Dlaczego ojcowie dowiadują się od matek co dzieje się z ich dzieckiem? Dlaczego nie rozmawiają ze swoimi dziećmi? Co to budzi w dziecku? Budzi to poczucie, że ojca zupełnie nie obchodzę, ani ja ani moje problemy, uczucia, że jest mu to obojętne co się ze mną dzieje, że uaktywni się jeśli coś przeskrobie i trzeba będzie mnie skarcić, no bo ktoś w końcu musi w domu trzymać dyscyplinę. Dziecko z doświadczeniem relacji z takim rodzicem nie będzie mogło zbudować stabilnego obrazu swojej osoby oraz zdrowego poczucia własnej wartości, gdyż do tego potrzebuje odzwierciedlenia zarówno ze strony jednego jak i drugiego rodzica. Mama daje inne komunikaty, ojciec inne, oba równie ważne i pożądane, jeśli jednego zabraknie, obraz jest niepełny. Obraz dziecka jest wręcz zaburzony, gdy jedno z rodziców jest wycofane i nie bierze aktywnego udziału w wychowaniu dziecka. No bo co to mówi dziecku, kiedy nie widzi i nie słyszy zainteresowania ze strony swojego taty? „Nie obchodzę go, jestem dla niego nieważny, nieciekawy, nieinteresujący na tyle, żeby ze mną porozmawiać, zapytać co czuję, czego pragnę, z czym mam kłopot”.
Jak taki brak odzwierciedlenia przekształca się w swój własny obraz w dorosłości? Dokładnie w taki sam sposób zaczynamy myśleć o sobie „Jestem nieważny, nieinteresujący, nikogo nie obchodzi co czuję, co się ze mną dzieje, z czym mam problem, nikt nie będzie chciał słuchać tego co mam do powiedzenia”. Jak krótka jest to droga do bycia wycofanym, niepewnym siebie, niemówiącym o sobie innym nietrudno się domyślić. Nasz głos wewnętrzny nie tworzy się jedynie ze słów, które padły, tworzy się też z braku tych słów, na które się czekało.
Inne konsekwencje nieobecny emocjonalnie ojciec wywoła u dziewczynki, inny u chłopca. Dziewczynka to od swojego ojca, jako pierwszego mężczyzny jej życia dowiaduje się, że jest piękna, że jest atrakcyjna, że jest śliczną dziewczynką którą jej ojciec może się zachwycać. Wyrośnie dzięki temu na kobietę świadomą swojego kobiecego piękna, pewną siebie i ze zdrowym poczuciem wartości, które nie będzie desperacko potrzebowało potwierdzeń ze strony otoczenia, że jest ładna, że nie jest gruba, brzydka, itp. Chłopiec natomiast brak ojca przeżywa w postaci braku męskiego wzorca do naśladowania, braku wskazówek co to znaczy być mężczyzną, jak się zachowywać, jak traktować kobietę, jak tworzyć z nią spełnioną relację, często tacy chłopcy wyrastają na mało pewnych siebie lub agresywnych mężczyzn.
Dlaczego ojcowie dowiadują się co się dzieje z ich dzieckiem od mam? Dlaczego mężczyźni tak rzadko inicjują rozmowę? Dlaczego ojcowie tak rzadko są wobec swoich dzieci ciepli, pełni troski, opieki, czułości? Dlaczego zostawiają to mamom? Czy chodzi o model wychowania, w którym mężczyznom nie wypada okazywać uczuć? W którym nie uczy się ich rozmawiać wprost o tym co ich boli? Czy dlatego, że wmawia się im, że okazywanie troski i zmartwienia to okazywanie słabości, i że jest to niemęskie? Czy przytulenie dziecka i wzruszenie się na jego jasełkowym przedstawieniu w przedszkolu to coś czego nie wypada pokazywać, robić, czuć? Obawiam się, że właśnie tak wiele mężczyzn było i nadal jest wychowywanych. Że mają być silni, męscy, pokazywać władzę, pilnować dyscypliny, krzyknąć jak coś się popsuje, że mają się nie mazać, nie płakać, nie pokazywać, że mają problem. Jak zatem taki mężczyzna ma stać się ciepłym, empatycznym, opiekuńczym ojcem? Oj ciężka to praca nad sobą aby tak się stało.
Kilka słów należy się tu jeszcze mamom, które w przedstawianym tu systemie są obecne. Przez swoje dzieci widziane są jako mamy, które interesuje co dzieje się z dzieckiem, są dostępne, zazwyczaj zaangażowane w rozmowy i pomoc. Są to niekiedy takie mamy, które swoją pomoc ofiarują w sposób nadmiernie opiekuńczy, tzw nadopiekuńczy, aż nadto interesując się tym co dzieje się z dzieckiem i aż nadto martwiąc się o nie. Zostawiają mu tym samym zbyt mało przestrzeni na eksplorowanie własnej życiowej przestrzeni, popełnianie błędów i uczenie się na nich. Pozostawiając poczucie, że świat jest dość mocno skomplikowany i niebezpieczny, i że ciężko poradzić sobie w takim świecie samemu, bez pomocy i wsparcia mamy czy kogoś innego przy kim można się poczuć bezpiecznie. Niestety często u dzieci wychowywanych w ten sposób rozwijają się zaburzenia lękowe, chroniczne poczucie zagrożenia i poczucie nieporadzenia sobie w życiu, często osoby takie poszukują też takiej osoby do wejścia w związek, która zapewni jej poczucie bezpieczeństwa i schronienia. Obecność i dostępność mamy jest nie do przecenienia, jednak jak widać w powyższym opisie warto zdawać sobie sprawę z konsekwencji niewyważenia swojej opiekuńczości wobec dziecka.
Wracając jeszcze na koniec do obojga rodziców: Ojcowie jesteście potrzebni swoim dzieciom! Jesteście potrzebni ze swoimi uczuciami, słabościami, problemami, łzami, wątpliwościami, z tym wszystkim co wasze, co prawdziwe i autentyczne. Nie potrzeba bowiem dziecku idealnych rodziców, potrzeba im rodziców obecnych i prawdziwych, takich, do których zawsze można przyjść i mieć poczucie, że jest się chcianym i mile widzianym. Mamy kochajcie swoje dzieci i obdarzajcie je wiarą w swoje możliwości, nie martwcie się o nie zbytnio, pozwalajcie na upadki, tak aby mogły wyrosnąć na dorosłych wierzących w siebie i swoje możliwości.
Zdjęcia:
Designed by Bristekjegor / Freepik
Learn MoreEmocje dziecka – jak sobie z nimi radzić?
Krzyki, płacz, gryzienie, kopanie, rzucanie na podłogę – brzmi znajomo? Dla rodziców 2-4 latków z pewnością tak. Rodzice dzieci w starszym wieku też co nieco powinni o tym wiedzieć. Powyższe zachowania naszych dzieci są trudne nie tylko dla otoczenia, dla rodziców ale i dla samego dziecka.
Co się z nim dzieje? Co ja mam zrobić? Pewnie niejeden rodzic zadał sobie to pytanie patrząc na szalejącego po domu lub sklepie malucha.
Dziecko które zachowuje się w taki niekontrolowany sposób robi to ponieważ szaleją w nim emocje. Emocje, których nie rozumie, nie zna i nie ma pojęcia co z nimi zrobić. Rolą rodzica jest nie tylko uspokoić i opanować sytuację, lecz przede wszystkim pomóc dziecku zrozumieć co się z nim dzieje i znaleźć przyczynę która leży za tym zachowaniem. Zrozumieć i znaleźć przyczynę oznacza odnaleźć niezaspokojoną potrzebę dziecka, która poprzez emocje i takie właśnie niechciane zachowanie domaga się zaspokojenia. Wtedy dopiero możemy liczyć na uspokojenie.
Przykład: Dziecko w sklepie pokazuje na żelki, mówi, że ma na nie ochotę i chce żeby mu je kupić. Kiedy odmawiamy mówiąc „nie kupię Ci tego, nie po to tu przyszliśmy, ile razy mam Ci powtarzać, że nie będę Ci kupować słodyczy?” spotykamy się z następującą reakcją: dziecko zaczyna krzyczeć, że chce i koniec, zaczyna płakać i rzuca się na podłogę. Co widzi rodzic: dziecko, które nie rozumie, że nie dostanie żelków, jak zwykle przesadza, histeryzuje, chce na mnie wymusić zakup. Zastanówmy się co dzieje się z dzieckiem. Przyszło do sklepu, być może głodne, może nie, wśród kolorowych, wręcz mówiących do niego półek zobaczyło kolorowe żelki, zechciało je mieć. Kiedy zakomunikowało rodzicowi swoją potrzebę usłyszało „NIE!”, nie usłyszało, że ma prawo mieć na nie ochotę, że to normalne, że jak jesteśmy w sklepie to mamy ochotę na wiele rzeczy, nie usłyszało też, że rodzic szanuje potrzebę dziecka do zjedzenia czegoś słodkiego, nie usłyszało, rozmowy, usłyszało, że nie dostanie! Czy poczuło się zrozumiane i zaakceptowane ze swoją potrzebą? Raczej nie. Czy mogło poczuć się źle, że słyszy odmowę? Czy mogły pojawić się dodatkowe nieprzyjemne emocje? Myślę, że tak.
Usłyszenie i zaakceptowanie potrzeby dziecka nie oznacza zgody na jego realizację! Gdyby dziecko dostałoby komunikat typu „Widzę Kochanie, że zachciało Ci się tych żelków, masz na nie prawdziwą ochotę, prawda? Jest Ci pewnie smutno z tego powodu, że nie możesz ich dostać? Możemy przez chwilę tu postać i je pooglądać jeśli masz chęć. Nie będę mogła Ci ich kupić, bo zależy mi na Twoim zdrowiu, a jedzenie żelków mogłoby Ci zaszkodzić. Ale jeśli chcesz żebyśmy zostali tu chwilę to mogę tu z Tobą pobyć” to mogłoby pomóc mu poczuć, że ma prawo czuć to co czuje, że jest słyszane, rozumiane lecz jednocześnie dostaje troskę i miłość w postaci postawionej mu granicy. Często zapominamy o tym, że nasze dzieci też czują, też czegoś chcą, o czymś marzą, za czymś tęsknią. Niejeden dorosły nie do końca wie co czuje i nie zna sposobów radzenia sobie z emocjami, a co dopiero małe dziecko?
Czasami nieskuteczne interwencje rodziców, próbujących uspokoić swoje dziecko, wynikają z braku świadomości tego co dzieje się z psychiką małego człowieka. Dzieje się tak np. w przypadku przypisywania dziecku określonej intencji zachowania. Często na konsultacjach lub warsztatach z rodzicami spotykam się z takimi uwagami rodziców, że dziecko zachowuje się złośliwie, że chce im dokuczyć, ugrać coś dla siebie. Wtedy po pierwsze myślę sobie o tym, że ze względu na możliwości mózgu małego dziecka jest to zwyczajnie nie możliwe, a następnie myślę o tym jak krzywdząca jest to perspektywa i dla dziecka i dla rodzica. Bo jeśli zakładamy komuś z góry złą wolę to to na czym nam zależy to odeprzeć atak, obronić się, nie dać się, a wtedy prostą drogą zmierzamy do eskalacji emocji i konfliktu.
Podsumowując, można powiedzieć, że znacząco zwiększamy szanse na zrozumienie naszego dziecka (a także zminimalizowanie naszej złości i napięcia w rodzinie) kiedy pozwolimy mu czuć to co czuje, włożymy wysiłek w odnalezienie przyczyny stojącej za jego zachowaniem, niezrealizowanej potrzeby która domaga się zrealizowania, nazwiemy mu jego emocje, obdarzymy je uwagą i żywą chęcią zrozumienia go.
Drodzy rodzice na tej niełatwej drodze rozumienia Waszego dziecka życzę wytrwałości i powodzenia! Trud się opłaci.
Learn More
Koniec wakacji – strach się bać czy wstyd się cieszyć?
Koniec wakacji i początek roku szkolnego to wymagający czas zarówno dla dziecka jak i rodzica. Wrzesień bardzo wiele zmienia w rodzinach w których są dzieci w wieku przedszkolno-szkolnym.
Tak jak wracając z urlopu zajmuje nam trochę czasu aby znów „wskoczyć” w stary rytm, tak samo przy końcu wakacji czeka nas czas przestawiania się. Bywa on trudny i kosztuje nas wiele emocji, dlatego przygotowania warto zacząć już w ostatnim tygodniu sierpnia, np. nastawiając budziki trochę wcześniej. Warto też mieć przygotowane potrzebne nam w pierwszym tygodniu września np. ubranie. To znacząco ułatwi nam wejście w nawał czekających nas obowiązków, nieobecnych w naszym życiu podczas wakacji, kiedy odpoczywamy i ładujemy akumulatory, żyjąc innym zwolnionym tempem.
Rozpoczynający się rok szkolny zarówno dzieci jak i rodzice przyjmują często ze zgrozą i widmem ciągłych prób pogodzenia obowiązków zawodowych z życiem szkolnym dziecka. Dla dzieci jest to niezwykle wymagający czas codziennego chodzenia do przedszkoli i szkół, odrabiania prac domowych, uczestniczenia w zajęciach dodatkowych, wczesnego wstawania i wcześniejszego chodzenia spać – jednym słowem rozpoczynający się rok szkolny nadaje ich życiu pewien stały rytm. Ważny, ale wymagający.
Learn More
Najlepszy prezent na Święta
Czy czas w dzisiejszym świecie jest towarem deficytowym? Pewnie większość odpowie na to pytanie twierdząco. Czas, czas… ciągle mamy go za mało.. zrobilibyśmy to, zrobilibyśmy tamto, ale czas, nie mamy czasu. Jak to się dzieje, że na to na co chcemy go znajdujemy? Jak to się dzieje, że na coś innego ciągle nam go brakuje?
Ofiarując konkretnej osobie w konkretnym momencie naszą obecność pokazujemy najlepiej ile ten ktoś dla nas znaczy – znaczy bardzo wiele, skoro dajemy mu coś czego ciągle mamy za mało, a jednak zdecydowaliśmy się przeznaczyć go na tą konkretną osobę – wow!
Czy pamiętasz szczęśliwe chwile ze swojego dzieciństwa? Czy nie są one związane z obecnością kogoś konkretnego, kto przy Tobie był? Wspomnienia są ściśle związane z przeżywanymi w tamtych chwilach emocjami, im silniejsze emocje tym żywsze wspomnienie. Co pamiętasz w chwilach szczęścia? Jak bawiłaś się z mamą? Jak tata uczył Cię jeździć na rowerze? Jak z babcią lepiłaś pierogi? A z bratem budowaliście fortece pod stołem, żeby ukryć się przed całym światem? Bliskość, więź, relacja, obecność… na to wszystko potrzeba wspólnie spędzonego czasu…
Aby spędzony z kimś czas spełnił swoją magiczną funkcję uszczęśliwiania i dowartościowania dobrze byłoby, gdyby spełniał kilka kryteriów:
- w spędzaniu z kimś czasu mamy być obecni ciałem i duchem
- mamy być zaangażowani w bycie tu i teraz z tym a nie z innym człowiekiem
- mamy poświęcać mu uwagę, skupiać się na tej osobie z którą jesteśmy
- mamy słuchać – umiesz słuchać nie szykując zaraz odpowiedzi? Umiesz słuchać nie oceniając tego co słyszysz? Umiesz słuchać i usłyszeć?
- wspaniale jest gdy umiemy okazać zrozumienie, akceptację i uczucie – powiedzieć ile ten ktoś dla nas znaczy
Ciągle za czymś pędzimy… a jak się zatrzymujemy to często orientujemy się, że gdzieś po drodze pogubiliśmy naszych bliskich. Ciągle chcemy coś robić, coś osiągać, coś mieć i coraz rzadziej narzekamy na brak dóbr materialnych, dzisiaj mamy już praktycznie wszystko. Tymczasem okazuje się, że wielu ludziom brakuje dzisiaj czegoś innego niż posiadanie, brakuje nam kogoś z kim moglibyśmy porozmawiać, poczuć bliskość, zwierzyć się, zaufać, pośmiać się i popłakać.
Dlaczego dzisiaj nie skupiamy się na relacjach? Czasami dlatego, że w naszych domach nie nauczono nas ich budować, nie nauczono nas być autentycznymi, prosić i mówić potrzebuję Cię. Boimy się ludzi, boimy się być ocenieni, jednocześnie desperacko pragnąc mieć chociaż jedną zaufaną osobę. Wielu jej nie ma, wielu cierpi samotnie idąc przez życie.
A gdyby tak przestać tylko pragnąć i tęsknić? A gdyby tak powiedzieć komuś z okazji Świąt: kocham Cię, lubię Cię, cenię Cię, wiele dla mnie znaczysz, nigdy Ci tego nie mówiłem, ale jesteś dla mnie ważny, cenny, bliski, cieszę się, że jesteś w moim życiu. Może zamiast prezentu pod choinkę ofiarujemy komuś nasze dobre słowo i naszą obecność. Czy nie tego właśnie pragniemy w Święta? Bliskości? Miłości? Ciepła? Dobra? Czy nie po to sprzątamy, gotujemy, biegamy i planujemy, żeby spotkać się z drugim żywym człowiekiem i pobyć z nim?
Czas Świąt jest też idealną okazją do pokazania naszym dzieciom tego co w istocie świąt najważniejsze, spędzając je w taki a nie inny sposób uczymy tego jak można je przeżywać, jak można reagować na innych, jak spędzać z bliskimi czas, mamy okazję do budowania z nimi ciepłych relacji oraz uczenia, że one i ich pomoc jest ważna i potrzebna.
Odpowiedz sobie na pytanie co dla Ciebie jest w te Święta najważniejsze: to jak będą one wyglądać, czy to co przeżyjesz dzięki spotkaniu z drugim człowiekiem.
Radosnych Świąt i wielu czaso-prezentów pod choinką!
Learn More